Inspiracją mojego piątkowego śniadania był przepis podany u whiness na jej cudownym blogu Relish it.
Dawno nie jadłam kaszy manny. Właściwie nie wiem nawet dlaczego, bo bardzo lubię. Ale w końcu kupiłam i teraz zamierzam ją męczyć, aż pewnie mi się nieco znudzi :)
A w piątek zrobiłam to :
Zdjęcie i jego barwy oddają nastrój listopadowych poranków. W rzeczywistości całość prezentowała się znakomicie - kremowo, żółto, malinowo...
Żeby zrobić, coś tak pysznego wystarczy kilka minut.
Potrzebujemy - na dwie porcje:
- dwie szklanki mleka
- ok. 2/3 szklanki kaszy manny - ale dodajemy tyle, żeby nam pasowała gęstość (moją można było kroić nożem)
- jabłko pokrojone na kawałki
- cukier
- sok z malin
- suszone owoce - u mnie ananas
Pokrojone na kawałki jabłko lekko słodzimy i prużymy na małym ogniu, żeby zmiękło lub wkładamy na minutę-dwie do mikrofali (co zrobiłam ja).
W garnku zagotowujemy mleko z cukrem (do smaku) i dodajemy kaszę mannnę. Cały czas energicznie mieszamy, żeby nie zrobiły nam się kluski. Gotową kaszę przelewamy do miseczek, w którychwcześniej na dnie ułożyliśmy uprużone kawałki jabłek. Na wierzchu kładziemy suszone owoce. Całość zostawiamy do wystygnięcia. Ja przygotowałam swoją mannę wieczorem i na noc włożyłam do lodówki. Rano miałam śniadanie gotowe, wystarczyło tylko zalać wszystko sokiem malinowym :)
Szkoda, że nie widzicie tych kolorów :(
Ale mi się miło zrobiło :) Cieszę się, że mogłam Cię zainspirować.
OdpowiedzUsuńWierzę, że było pysznie. Swoją drogą, sok malin to strzał w dziesiątkę - właśnie z nim najczęściej jadałam kaszkę w dzieciństwie.
No właśnie ja też, sok malinowy to było moje pierwsze skojarzenie do kaszy manny :D
OdpowiedzUsuńNominowałam Twój blog do zabawy Libster Blog Award, zapraszam po szczegóły http://patisserie.blogujaca.pl/2012/11/26/liebster-blog/ Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKasza manna-uwielbiam!
OdpowiedzUsuń