Nie wiem, co takiego jest w tym "chlebie", ale mogłabym go zjeść całego na jedno posiedzenie. Banalnie prosty i szybki w wykonaniu, w dodatku z wykorzystaniem niemalże odpadków (bananowych :D). Dla mnie numer jeden wśród najmniej skomplikowanych i najlepszych "ciast" ( bo co to właściwie jest?).
Chleb bananowy to ratunek nie tylko dla przejrzałych bananów, ale też awaryjne ciasto przy niespodziewanej wizycie gości lub nagłej potrzebie słodyczy do kawy :)
Składniki:
- 4 przejrzałe banany (im bardziej czarne, tym lepiej)
- 1,5 szklanki mąki pszennej
- 1/3 szklanki roztopionego masła
- 3/4 szklanki cukru
- 1 jajo
- 1 łyżka cukru wanilinowego (lub waniliowego)
- 1 łyżeczka czubata sody oczyszczonej
- szczypta soli
Składniki sypkie - mąkę, sodę i sól mieszamy razem. Do drugiej miski dajemy cukier, cukier wanilinowy, jajko, masło i dosypujemy resztę pomieszanych uprzednio sypkich składników. Do tego wszystkiego dodajemy banany. Wszystko razem mieszamy najlepiej widelcem, żeby rozgnieść banany ale nie na idealna papkę (lepiej jak zostaną większe kawałki).
Nie używamy miksera.
Ciasto przelewamy do podłużnej keksówki (moja ma 11x30 cm) i pieczemy ok. godziny w 170 stopniach.
Chlebek możemy jeść jeszcze ciepły, albo czekamy aż wystygnie. Możemy go nawet zamrozić, ale nie sądzę, żeby został choć kawałeczek, by tego doczekać.
A ten kawałek poszedł dziś ze mną do pracy :)
Pycha :) Ten chlebek jest świetny.
OdpowiedzUsuńnie znam osoby, która nie lubiłaby chlebka bananowego :)
OdpowiedzUsuńa ja jeszcze nigdy nie jadłam! :o
OdpowiedzUsuńAle super! Muszę koniecznie go zrobić jeszcze dziś!
OdpowiedzUsuń